piątek, 10 stycznia 2014

Dawno nie pisałam.

Dawno nie pisałam, bo po prostu najzwyklej w świecie nie miałam weny, miałam własne problemy, uczyłam się.

Już od paru miesięcy nie mam weny, okropność. Nawet już nic nie rysuję.
Ale od pewnego czasu zastanawiam nad jedną rzeczą.

Przedstawie wam moje zdanie na temat czegoś. Nie mogę nazwać tego opowiadaniem, bo tym nie jest.

***
Czy można kochać osobę, której się nie zna?A raczej osobę, którą się zna z opowiadań. Widujesz ją codziennie. 
Odpowiedzi są różne. 
W Igrzyskach Śmierci Peeta kochał Katniss, nawet jeżeli jej nie znał. Miłość od pierwszego wejrzenia. Miłość z opowiadań. Akurat w jego przypadku od ojca. Codziennie widział ją w szkole.
Zastanówmy się jak jest na prawdę, w codziennym życiu. W XXI wieku.
Oczywiście każdy powie, że to bez sensu. Nie dość, że to ukrywasz, to jeszcze tej osoby nie znasz. 
Z czasem liczy się to, żeby ją zobaczyć. Ty też się zmieniasz. Ale nadal nie poznajesz. Ha, w książce Peeta poznał akurat Katniss chyba w jej najgorszej chwili w życiu, ale pomógł. Z czasem już chodzi tylko o to, żeby ją poznać. Dowiadujesz się coraz nowszych "opowieści" takowej osobie. I co dalej?
Starasz się osobę tą poznać? Bez skutków. Powtarzam: I co dalej? Powoli zapominasz?
Ja nie wiem jak odpowiedzieć.

***
No więc od jakiegoś czasu zastanawiałam się.




''Do you wanna feel pain? Takin' my name in vain
Caring never felt so lame inside(...)'

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz