wtorek, 15 września 2015

Zapadła cisza!

Heh.. widzę, że nie było mnie rok. No cóż. Miałam dość dużo nauki, ale również nie miałam weny. Lecz od pewnego czasu robię zdjęcia. Staram się ich robić duużo.  Daje wam link TUTAJ KLIK. Napiszcie co myślcie, zostawcie Like, to naprawdę motywuję, aby robić więcej zdjęć! :)

niedziela, 31 sierpnia 2014

Cato i Clove part X

           Ta noc była cicha, żadnych odgłosów armaty, tylko co jakiś czas Marvel zaciągał nosem. Miał katar.
Obudziłam się z Cato przytuleni do siebie, na szczęście jeszcze wszyscy wstali. Pobudziliśmy wszystkich szybko wraz z Peetą, który wyglądał na bardzo wycieńczonego z powodu braku snu. Zapewne niedawno dopiero poszedł spać. A dokładniej udało mu się.
-Dobra, wstajemy! Trzeba coś upolować na śniadanie!- Krzyknął Cato.
Wszyscy mruknęli na zgodę i ruszyliśmy w drogę.
Staraliśmy się żartować, śmiać, ale ten dzień był jednym z gorszych. Nadal jest sporo trybutów na arenie, a my nadal nie znaleźliśmy Katniss.
          Jak zwykle zabijałam jaszczurki, te większe jak i mniejsze. Glimmer starała się coś wyczynić ze strzałami, ale nic w sumie jej nie wychodziło. Cato starał się wchodzić na drzewa i zabijać ptaki. Sama nie wiem, jak to robił, dla mnie to niemożliwe, ale jak widać, udawało mu się to.
Gdy złapaliśmy wystarczająco dużo pożywienia, poszliśmy rozpalić malutkie ognisko.
-Twoje jaszczurki są naprawdę przepyszne!- Powiedziała Glimmer.
-Dziękuję.- Odpowiedziałam bardzo cicho.
To jest chyba drugi raz kiedy Glimmer się do mnie odezwała. Ale pierwszy raz powiedziała coś miłego. Ciekawe.
       Po zjedzeniu poszliśmy nad rzekę. Chcieliśmy umyć ręce, opłukać się oraz wziąć trochę wody do picia.
Gdy zaczęliśmy się schylać po wodę usłyszeliśmy pluskanie wody trochę dalej. Przykucnęłam, przymrużyłam oczy żeby zobaczyć kto to. W wodzie była... KATNISS!
-HEJ KATNISS! W KOŃCU JESTEŚ!- Powiedziałam śmiejąc się.
Dziewczyna zobaczyła nas i zaczęła uciekać. Zaczęliśmy ją gonić.
-KATNISS! I TAK CIĘ ZŁAPIEMY!- Cato krzyknął.
Gdy nagle odezwała się Glimmer:
-Ej ale ja chce ją zabi...-
-NIE, BO JA ZABIJE KATNISS, HAHAHA!- Marvel nie pozwolił jej dokończyć zdania.
Przez całe gonienie przekrzykiwaliśmy się, kto zabije Katniss. Wszyscy, oprócz Peety. W sumie z jednej strony go rozumiem. Ale i tak potrzebowaliśmy go do znalezienia Katniss.
       Biegliśmy, biegliśmy, aż w końcu uciekinierka zdążyła się wdrapać na drzewo.
-NO I CO TERAZ? KIEDYŚ BĘDZIESZ MUSIAŁA ZEJŚĆ!- Krzyknął Marvel.
Glimmer wzięła łuk i zaczęła strzelać. Nie udało jej się to. Ciągle chybiła. W końcu Cato się wkurzył.
-Idiotko zostaw ten łuk!- Krzyknął wyrywając jej łuk.
Strzelił pare razy, lepiej niż Glimmer. Strzałą rozwalił Katniss plecak.
-Daj mi nóż, Clove.- Powiedział spokojniej, ale i tak widziałam, że był zły.
Dałam mu jeden z najlepszych nożów, które zdobyłam. Rzucił nim, trafił w gałąź obok niej.
W końcu stracił cierpliwość. Zaczął wspinać się na drzewo. Całkiem dobrze mu szło, do czasu gdy złapał się za gałązkę, która nie uniosła jego ciężaru. Spadł prosto na plecy. Od razu się do niego schyliłam i złapałam go za barki mówiąc:
-Wszystko okej?
-Tak, Clove, wszystko okej. W końcu kiedyś dziewczyna zejdzie z drzewa.- Odpowiedział uśmiechając się.
           Wszyscy ułożyli się niedaleko drzewa. Rozpaliliśmy ognisko, ułożyliśmy się do spania.
Gdy byłam już przytulona do Cato, popatrzyłam ukradkiem na Peete. Siedział oparty o konar drzewa i patrzył się w górę, prosto na Katniss. Dzisiaj za pewno uśnie, wie że w jakiś sposób dziewczyna z tego samego dystryktu jest bezpieczna. Jest na drzewie. Nietykalna. Na razie.

środa, 13 sierpnia 2014

Cato i Clove part IX

      W nocy słyszeliśmy jeszcze odgłos armat. Po jednym dniu już była połowa trybutów. Tego dnia obudziliśmy się wszyscy o tej samej porze. Ja złapałam pare jaszczurek dla mnie i Cato. Nie będę się z innymi dzielić. To, że jesteśmy w sojuszu nie znaczy, że wielce za nimi przepadam.Jak zwykle Glimmer się na mnie podejrzanie patrzyła, ale nie próbowała zagadywać Cato. Zdaje mi się, że wczoraj zrozumiała, iż nie ma ze mną szans. Jestem z Cato, nic temu nie przeszkodzi. Zapomniałabym: jestem od niej o wiele silniejsza. Mogę jej rzucić nóż w klatkę piersiową nawet teraz. Teraz, kiedy siedze obok kilka metrów od Glimmer. Mogłabym to zrobić, ale nie, rozpadłoby to sojusz. A my potrzebujemy.. nie.. nie Glimmer.. Potrzebujemy Marvela, który się trzyma z Glimmer. Logiczne jest to, że jeśli zostawimy Glimmer, Marvel również zostanie. A Peeta.. tylko żeby znaleźć Katniss.Z tych myśli zabrał mnie Cato.
-Obudź się Clove..- Powiedział ciut zakłopotany.Jego głos odrazu mnie oderwał od zamyślenia.
-Nie, ja nie śpię. Po prostu...zamyśliłam się.
-To dobrze.- Powiedział, przytulając mnie do siebie.  
     W końcu, musieliśmy zmienić położenie naszego sojuszu, tak aby nikt nas nie znalazł. Ewentualnie, będziemy szukać innych trybutów. Ruszyliśmy. Ja, Cato i Marvel polowaliśmy na wiewiórki, jaszczurki i ptaki, a Glimmer z Peetą rozglądała się za wodą. Chodziliśmy tak cały dzień, aż w końcu pod wieczór zobaczyliśmy coś.
-Czy to nie jest przypadkowo ogień?- Spytała się Glimmer.
-Tak to ogień. Ktoś rozpalił ognisko! Co za idiota!- Powiedział rozbawiony Cato, wyjmując nóż.
-Lepiej dla nas- Odezwał się Marvel zaczynając iść w strone jasnej plamy.
      Gdy doszliśmy, zobaczyliśmy dziewczynę, która właśnie się ogrzewała. To był jej życiowy, ostatni błąd.Śmialiśmy się, żartowaliśmy sobie, że kłócimy się kto ma ją zabić.
-Proszę, nie, nie zabijajcie mnie.-Powiedziała dziewczyna.
-POMOCY!- Zaczęła wrzeszczeć.
-Nikt tu ci nie pomoże!- Powiedziałam, zatykając jej usta. 
      To Cato zabijał. Usłyszeliśmy ostatni wrzask. Chłopak poderżnął jej gardło. Po chwili dźwięk armaty.Dla mnie zabijanie człowieka, jest troche trudne, lecz tutaj toczy się walka na śmierć i życie. Trzeba komuś zabierać żywot. 
       Znaleźliśmy miejsce do spania. Nie rozpalaliśmy ognia. Po prostu położyliśmy się. Wszyscy zasnęli, w końcu. Teraz mieliśmy chwilę prywatności.Miał zimne usta. Objął mnie i całował. Delikatnie.Nasza mała prywatna chwila. W nocy. Na arenie.


czwartek, 24 kwietnia 2014

Cato i Clove part VIII

        Zaciśnięte palce. Nasze dłonie pasują idealnie, biegniemy. Nasz plan był taki, że wejdziemy w sojusz z Marvelem i Glimmer a napatoczył się nam również Peeta. Stwierdziliśmy iż możemy go wykorzystać, by pozbyć się Katniss. Dziewczyna ta jest jedynym zagrożeniem na tej arenie. W sumie biegliśmy razem, tak w piątke. W końcu stanęliśmy, by odpocząć. Zauważyłam, że Glimmer się dziwnie patrzy na Cato. Widziałam też, jak spojrzała się na nasze splecione ręce. Widziałam w jej oczach pogardę. Automatycznie przytuliłam się do Cato, przez co poczułam się nieco bezpieczniej.
        Znaleźliśmy idealne miejsce na przespanie się w nocy i rozpalenie ogniska. Marvel nam powiedział, że nie powinno się rozpalać ogniska, gdyż mogą nas zabić, lecz ja się nie zmartwiłam- przecież mamy najmocniejszy sojusz. Tuż przed zaśnięciem podaliśmy sobie wszystkie informacje które wiemy na temat każdego z trybutów. Gdy zapadła cisza, Glimmer powiedziała:
- Pytałam się Tresha na treningu, czy chciałby do nas dołączyć.
- I co on na to?- Szybko odezwał się Cato.
- Nic, podziękował i powiedział, że nie chce być z zawodowcami.
Znów zapadła cisza. Ja polowałam na jaszczurkę swoim zdobywczym nożem, a Cato "podpalał" nóż pod ogniem. On zaczął się uśmiechać a Glimmer powiedziała z szyderczym uśmieszkiem:
-Ahh, ci mężczyźni...
Spojrzała się na mnie i uśmiechnęła się. Miałam chęć wstać i rzucić jej nóż w klatkę piersiową, ale tego nie zrobiłam. Po prostu zrobiłam wydech i usiadłam tuż przy Cato. Miałam nadzieje, że on nadal mnie kocha. Przyglądałam się Peecie. Peeta leżał i patrzył się w gwiazdy, jakby tam coś widział.. Może i widział. Może widział Katniss, myślał o niej. Nie wiem, ale nie zmienia to faktu że musimy jej się pozbyć.
           Próbuje przestać myśleć o tym wszystkim. Przytulam się do Cato, on mnie całuje po czym zamykam oczy i staram się zasnąć. Już nie patrzę czy Glimmer patrzy czy nie, ważne że jestem z nim. Słysze ostatnie "dobranoc" od wszystkich i zamykam oczy.Chciałabym wygrać te igrzyska. Wrócić cała do domu. Z Cato.
 

       

wtorek, 4 marca 2014

2 tys.!

No i wybiło 2 tysiące wyświetleń!

Dziękuję bardzo za wszelkie wyświetlenia, to naprawdę motywuję, bo weny jest mało a trzeba coś przelać "na papier" z głowy.
Chociaż wiem, że dużo osób mnie nie czyta. 
Chciałabym powiedzieć, 
Że jeżeli to czytacie, pozostawcie jakiś komentarz, będę wiedziała że jesteście! ;)
Dzięki raz jeszcze i mam nadzieję, że zostaniecie ze mną jeszcze!

***

poniedziałek, 24 lutego 2014

Clove i Cato part VII

              Dziś igrzyska, dziś igrzyska, dziś igrzyska. Te słowa bębnią mi w uszach. W sumie to nie wiem co robię. Robię wszystko na byle jak, najadam się do syta. Do Cato się nie odzywam, bo wiem, że też jest oszołomiony. Kilka rozmów z mentorem, oczywiście nie pomógł nam, nie dał wskazówek, wiedziałam że tego nie zrobi. Ja przygotowywałam się psychicznie, wiedziałam że będę musiała zabić dziesiątki osób by wygrać, nawet oddać życie. Wiedziałam, że muszę starać się z całego serca by wygrać, by moja rodzina w końcu nie głodowała.
Myślałam tak, idąc po mieszkaniu, aż wpadłam na Cato, który od razu mnie przytulił. Byliśmy cicho.
Powtórka z rozrywki. Znów przypomina mi się dom, rodzina. Nie, nie, już tak nie mogę. Odchodzę od niego mówiąc, że muszę iść do łazienki iść się umyć.
             Przepłukuję twarz kilka razy, z nadzieją, że to sen. Już drugi dzień nie mogę się z tym oswoić. Dopiero zauważyłam, że jest przede mną lustro. Przez chwilę stałam i patrzyłam się. Wyglądam jak nie ja. Czysta i biała jak nigdy. To nie ja... Opłukuję twarz ponownie i wychodzę.
             Siedząc przy stole, przegryzając coś znowu, słyszę dzwonek. Dźwięk ten oznacza, iż musimy zacząć się zbierać na dół. Stwierdzam, iż powinnam być tam wcześniej, więc żegnam się z wszystkimi, wołam Cato i wychodzę.
            Lecimy najpierw jakimś samolotem, który wiezie nas nie wiadomo dokąd. Widzę wszystkich trybutów. Widzę tą Katniss. Wydaję się bardzo dziwna, ale sądząc po punktach w treningu, musi być bardzo dobra.
            W czasie "wycieczki" zapoznałam się z Marvelem i Glimmer. Zamierzamy z Cato mieć z nimi sojusz by wybić Katniss.
            Gdy już jestem w szatni, patrze się na strój który muszę założyć. Specjalnie ocieplana kurtka, trepy i równie ocieplane spodnie. Strzelam, iż będziemy gdzieś w lesie, albo na zimowym polu.
            Kiedy stylista przychodzi zaczyna coś do mnie mówić, potakuję chociaż i tak nie słucham. Mam wszystko zamazane, czuję się jak bym była na haju. Kręci mi się w głowie, ale przestaje gdy Cato mnie przytula. Nie wiem jak się tu dostał, ale widzę, iż stylista jest mocno wkurzony. Patrzę na niego i mówię:
-Damy radę?
-Oczywiście, że damy; Odpowiedział cicho, po czym pobiegł do drzwi.
Byłam uśmiechnięta, chociaż nie powinnam. Za chwilę przecież wchodzę do windy po śmierć.
           Wchodzę do niej, wygląda jak przezroczysty tunel w górę. Zaczyna się odliczanie. 10 sekund. Patrzę się na stylistę, a on na mnie. Macha mi na pożegnanie i pokazuję, że trzyma kciuki. Winda rusza.
           Jestem w lesie, prawdziwym lesie. Na środku jest róg obfitości, w którym jest wiele mojej ulubionej broni. Wokół mnie jest pełno trybutów. Widzę Katniss. Dobrze by było by ją załatwić na początku. Znów zaczyna się odliczanie. Chce zabrać moje ulubione noże. Widzę Cato, który pokazuje mi, że też chce pobiec po broń.
           Start. Biegnę prosto, biorę plecak i noże. Widzę jak Cato zabija innych trybutów. Na początku jest mi źle z tym, ale po chwili już się przyzwyczajam...
           Biegnę, mam Katniss przed sobą. To moja szansa. Rzucam nóż. Chybiłam. Trafiłam w plecak. Kurcze, będzie miała nóż. Cóż, trudno będzie następny raz. Biegnę dalej, rzucam nóż w jakiegoś trybuta, ciągle słyszę odgłos armaty.
           Gdy tak biegnę, szukam Cato, wszystko mi się miesza. Wpadam na niego. On mnie przytula, zaciska mi dłonie i biegniemy razem...

sobota, 1 lutego 2014

Rysunek

Witam wszystkich czytelników!
Mam właśnie dołek psychiczny, przez co narysowałam Katniss Everdeen.
Nie jest za bardzo podobna :c

Co myślicie o rysunku powyżej? Piszcie w komentarzach!


"Śpieszmy się kochać ludzi bo tak szybko odchodzą..."
***