W
nocy słyszeliśmy jeszcze odgłos armat. Po jednym dniu już była
połowa trybutów. Tego dnia obudziliśmy się wszyscy o tej samej
porze. Ja złapałam pare jaszczurek dla mnie i Cato. Nie będę się
z innymi dzielić. To, że jesteśmy w sojuszu nie znaczy, że wielce
za nimi przepadam.Jak
zwykle Glimmer się na mnie podejrzanie patrzyła, ale nie próbowała
zagadywać Cato. Zdaje mi się, że wczoraj zrozumiała, iż nie ma
ze mną szans. Jestem z Cato, nic temu nie przeszkodzi.
Zapomniałabym: jestem od niej o wiele silniejsza. Mogę jej rzucić
nóż w klatkę piersiową nawet teraz. Teraz, kiedy siedze obok
kilka metrów od Glimmer. Mogłabym to zrobić, ale nie, rozpadłoby
to sojusz. A my potrzebujemy.. nie.. nie Glimmer.. Potrzebujemy
Marvela, który się trzyma z Glimmer. Logiczne jest to, że jeśli
zostawimy Glimmer, Marvel również zostanie. A Peeta.. tylko żeby
znaleźć Katniss.Z
tych myśli zabrał mnie Cato.
-Obudź
się Clove..- Powiedział ciut zakłopotany.Jego
głos odrazu mnie oderwał od zamyślenia.
-Nie,
ja nie śpię. Po prostu...zamyśliłam się.
-To
dobrze.- Powiedział, przytulając mnie do siebie.
W
końcu, musieliśmy zmienić położenie naszego sojuszu, tak aby
nikt nas nie znalazł. Ewentualnie, będziemy szukać innych
trybutów. Ruszyliśmy. Ja, Cato i Marvel polowaliśmy na wiewiórki,
jaszczurki i ptaki, a Glimmer z Peetą rozglądała się za wodą.
Chodziliśmy tak cały dzień, aż w końcu pod wieczór zobaczyliśmy
coś.
-Czy
to nie jest przypadkowo ogień?- Spytała się Glimmer.
-Tak
to ogień. Ktoś rozpalił ognisko! Co za idiota!- Powiedział
rozbawiony Cato, wyjmując nóż.
-Lepiej
dla nas- Odezwał się Marvel zaczynając iść w strone jasnej
plamy.
Gdy
doszliśmy, zobaczyliśmy dziewczynę, która właśnie się
ogrzewała. To był jej życiowy, ostatni błąd.Śmialiśmy
się, żartowaliśmy sobie, że kłócimy się kto ma ją zabić.
-Proszę,
nie, nie zabijajcie mnie.-Powiedziała dziewczyna.
-POMOCY!-
Zaczęła wrzeszczeć.
-Nikt
tu ci nie pomoże!- Powiedziałam, zatykając jej usta.
To
Cato zabijał. Usłyszeliśmy ostatni wrzask. Chłopak poderżnął
jej gardło. Po chwili dźwięk armaty.Dla
mnie zabijanie człowieka, jest troche trudne, lecz tutaj toczy się
walka na śmierć i życie. Trzeba komuś zabierać żywot.
Znaleźliśmy
miejsce do spania. Nie rozpalaliśmy ognia. Po prostu położyliśmy
się. Wszyscy zasnęli, w końcu. Teraz mieliśmy chwilę
prywatności.Miał
zimne usta. Objął mnie i całował. Delikatnie.Nasza
mała prywatna chwila. W nocy. Na arenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz