wtorek, 7 maja 2013

Opowiadanie o Clato i Clove


Clato i Clove

I

             Codziennie wcześnie wstać, nie poddawać się, walczyć. To były moje zadania, których trzymałam się zawsze. Przemywam twarz postanawiając: Zostanę trybutem. Zostanę ochotnikiem. Tyle ćwiczyłam, żeby w końcu to wygrać i dać pieniądze rodzicom. Czułam się z tym faktem okropnie, lecz uczyłam się od dziecka zabijać. Jak miło wspominać, jak byłam mała razem z Clato walczyliśmy na długie kości. Chciałabym wrócić do tych czasów. Było beztrosko i byłam zawsze zadowolona. Nie czułam, że rodzice mnie potrzebują. Gdy stałam się doroślejsza, zobaczyłam, że jest coraz gorzej, chociaż do Dystrykt 2. Nie powiedziałam im, że będę uczestniczyć w Głodowych Igrzyskach. Dowiedzą się, gdy się zgłoszę. Czuję ból w moim sercu, jak bym straciła kawałek siebie. W końcu jestem tylko dzieckiem, a zostanę maszyną do zabijania. W końcu to dla rodziny. Mój ojciec codziennie rozpacza, słyszę. Nie wiedziałam co zrobić, do tego czasu.
             Bardzo chciałabym porozmawiać z Clato. Znamy się od dawna, on na pewno zrozumie. No i jak w końcu idę tam wygrać, chcę mu powiedzieć co do niego czuję. Jest szósta nad ranem, cisza na polu. Biegnę do Clato. Niespodziewanie widzę jak biegnie do mnie.
-Clato, właśnie miałam do ciebie wpaść!
-No, a ja do ciebie.  Powiedział ucieszony.
     Gdy widzę jego błyszczące niebieskie oczy rozpływam się jak kostka masła nad piecem. Brudnawy Clato. Takiego najbardziej lubiłam. Prawdziwy "mężczyzna" stał tuż obok mnie.
- Co chciałeś mi powiedzieć ? Zapytałam się z uśmieszkiem.
-To poważna sprawa, podjąłem ją ze względu rodziców jak i na ciebie, Clove.
Jego twarz spoważniała patrzył się na mnie tak długi czas. Coraz bardziej się denerwowałam i zaczęłam zadawać bardzo dużo pytań. Zatkało mnie. Zatkały mnie usta Clato. Ciepłe rozluźnione usta Clato. Pocałował mnie. Miałam burzę w głowie, nie wiedziałam o czym myśleć. Byłam bardzo spięta, lecz gdy objął mnie, rozluźniłam się. Trzymaliśmy się za ręce. W końcu wykrztusił to co miał powiedzieć.
-Zgłaszam się na ochotnika. Będę trybutem. Będę walczyć za ciebie, za moją rodzinę, za nas. Wygram Igrzyska Głodowe, przetrwam tą męczarnie, stanę się maszyną do zabijania, ale będę miał ciebie i nasze rodziny. Wygram to dla ciebie, bo cię kocham.
               Gdy usłyszałam to nie wiedziałam co myśleć, popłakałam się. Przytulił mnie, jego ręce były tak umięśnione, że prawie przez nie się udusiłam.
-Ale Clato, to ja chciałam się zgłosić. Zostać trybutem. Walczyć za nas. Walczyć za rodzine.
         Puścił mnie spojrzał się na mnie ze strachem na twarzy. Potrząsnęłam głową, jakby to miało znaczyć, że to zrobię. Objął mnie i zaczął płakać.
- Tylko tak uratujemy nasze rodziny. Uczymy się tego od lat. Powiedziałam
- Może i wygramy, ale jeżeli zostaniemy razem we dwójkę, to co ? Zaczął bardziej płakać.
-Stracimy siebie, na zawsze.
-Ale przez to straciliśmy swoje dzieciństwo, żeby walczyć za innych. Również spotkaliśmy się. Znamy się tyle lat. Ja wiem, że zostaniesz trybutem, a ty wiesz, że ja nim zostane. Mamy takie charaktery i się nie poddamy.
               Gdy skończyliśmy rozmowę wzięliśmy się za ręce i poszliśmy w stronę pracowni. Było tam ciepło, wręcz gorąco. Pracował tam tata Clato. Silny wysoki mężczyzna podszedł do nas pytając się:
-Czego tu szukacie ? Potrzebujecie czegoś ? Uśmiechnął się.
-Nie, po prostu odwiedziliśmy cię.
-Poczekajcie mam sprawę.Zaraz wrócę do rozmowy dzieciaki. Jakiś mężczyzna obok zaczął do niego coś mówić.
                Rozmawiali niezwykle długo, lecz nie przeszkadzało nam to, byliśmy razem. Rozmawialiśmy o głupotach typu co dzisiaj masz na obiad, czy ile pompek zrobiłeś. Po dłuższej pogawędce ojciec Clato odwrócił się, spojrzał na nasze dłonie i powiedział.
- O widzę, że nowa parka. Wiedziałem, że będziecie razem. Gratulacje.
- Dziękujemy. Powiedzieliśmy uśmiechając się.
- Dobra idźcie już, bo mam dużo pracy.
                Na zewnątrz było zimno, taka szybka zmiana temperatury dawała mocno w kość. Szliśmy prosto, nie rozmawiając. Napawaliśmy się chwilami, które razem spędzaliśmy. Zapewne pójdziemy do Clato. Ma swój pokój, będziemy mogli sobie porozmawiać. Nie musieliśmy rozmawiać, żeby się zrozumieć. Poszliśmy do niego. Ściągnęłam buty, on również. W pokoju miał wielki gruby koc na łóżku. Przykryliśmy się nim i obejmowaliśmy. Rozmawialiśmy o wszystkim. Zostanę u niego do wieczora, może zanocuję. 
                  Mam szczęście. Znam wspaniałego chłopaka, który mnie kocha nad życie. Mam rodzine która mnie kocha. Tylko to, że wszystkich mogę stracić, na zawsze...

2 komentarze:

  1. śliczna oprawa bloga. Podziw. Zapraszam do mnie, http://pieknoczytania-recenzje.blogspot.com/ jak mnie zaobserwujesz zrobię to samo ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawzajem, bardzo ładny blog :) Zaobserwowałam, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń