wtorek, 7 maja 2013

Part I- Tresh i Rue

Rue i Tresh

I

              Dzisiaj było stosunkowo ciepło. Ubrałam się jak zawsze, tylko te ciuchy miałam. Krótkie spodenki, podziurawiony t-shirt były bardzo wygodne. Z pustym brzuchem poszłam do sadu, zbierać owoce. Nigdy nie odważyłam się zjeść owoc, lecz byłam tak głodna i było tak ciepło, że się odważyłam. Pomarańcza. Piękny zapach rozproszył się po całym lesie. Ludzie zaniepokoili się, że ktoś złamał zakaz. Nie przewidywali, że to ja. Weszłam na czubek drzewa i rozkoszowałam się pysznym owocem. Po chwili usłyszałam swoje imię:
-Ruuuueeee !!!! 
        Tresh. Jak zawsze, wołał mnie. Uwielbiam go. Codziennie się spotykamy przy wyjściu z dystryktu. Czasami umieliśmy chodzić do tej godziny, aż strażnicy pokoju popędzali nas do domów. Kochałam go jak brata, był moim wsparciem, szczęściem. Zawsze mi pomagał w zbieraniu owoców. Czasami wykonywał za mnie prace. Był dla mnie bardzo dobry. Dzisiaj pokonał swój strach, wspinanie się po drzewach. Zawsze go do tego namawiałam, trzeba przezwyciężać, tego czego się boisz. Wydawałoby się. że umięśniony silny chłopak, nie boi się niczego. Zaimponował mi. Wyobraźcie sobie, że wszedł na sam czubek, tam gdzie ja ! 
- Widzisz udało mi się ! Powiedział.
-Świetnie, a teraz najfajniejsze! Zadowolona skoczyłam na niższe rozgałęzienie.
-Kosogłosy ! Uwielbiam ich słuchać. Powiedział zamarzony.
-To teraz one posłuchają ciebie.
Gdy zaczął gwizdać nastała cisza, ludzie się uśmiechali. Po pięknym utworze Tresha, zaczęły śpiewać kosogłosy, jeszcze piękniej niż on. Jedenasty dystrykt jakby pojaśniał, rozweselił się.
-Ćwiczyłem cały tydzień. Pochwalił się. 
- Bardzo ładnie ci wyszło, nauczysz mnie kiedyś.
- Dobra. Powiedział wyskakując na dół- na ziemie.
Zaczęłam 'śpiewać' swój utwór na zakończenie dnia, na koniec pracy. Zeszlam z drzewa i poszłam do domu. Jak zawsze na kolacje była kasza. Choć znudziła mi się już, uwielbiam jej zapach. Moja mama tak dobrze gotuję. Chcialabym gotować jak ona. Zamieszkać z Tresha rodziną, swoją i mieć wielki dom. Moje marzenia. Są nie możliwe, ale piękne. 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz